
Słabo nam ostatnio. Ostatni rzut na taśmę czyli Wielka Kumulacja Problemów. Wszystko na raz. Brak pieniędzy, czasu i co najgorsze problemy z wykonawcą. Pan Paweł się zepsuł. Nie przychodzi i nie kontroluje swoich pracowników, a ci wykorzystują to i zamiast pracować demolują. Nie chcę już się tu rozpisywać o skali, zakresie i detalach, ale jest "grubo". Doprowadziło nas to na skraj wyczerpani nerwowego. Tłumaczenie, że "nie kuje się ścian na niezabezpieczoną, drewnianą podłogę", "wyciera się ręce z kleju stolarskiego przed otwieraniem okien" dobiło w nas resztki dobrego podejścia do rasy ludzkiej. Ci goście to kretyni. Choć trzeba przyznać, że to dość oględne określenie.
Ostatnie wypadki, które doprowadziły do odpadania tynku i konieczności naprawy ścian (NOWYCH!) sprawiły, że coś w nas pękło. Okazało się, że to wszystko nie jest przekroczeniem granic absurdu, my już nie wiemy gdzie one są! "Bardzo ładny, zupełnie nowy dom do remontu" to tylko jedno ze zdań, którymi operujemy na codzień i nas to kompletnie nie bawi. Monty Python na żywo i w kolorze.
Poniższe zdjęcia pokazują jak bardzo ta głopota, której musimy być częścią jest bliska sztuki. Sztuki nonsensu.



Obiecuję, że w następnym odcinku będzie bardziej optymistycznie. Wystarczy, że my mamy doua.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz