Trzeba przyznać - poddaliśmy się naporowi pracy. Odpuściliśmy sobie walkę o wolny czas. Dwójka dzieci nie generuje wcale dwa razy więcej chaosu niż by to wynikało z prostego mnożenia. A niewykańczany dom wcale nie jest prostszy w obsłudze niż wykończony. Ten rok zweryfikował wiele z naszych idealistycznych założeń. Daliśmy się ponieść strumieniowi czasu. I lenistwu organizacyjnemu. Niby kiedyś trzeba, ale czuję się zgnuśniały i niestety przestaje nam ten stan służyć.
Czy powyższe refleksje wpłyną na obfitość wpisów na zapomnianego już pewnie przez wszystkich bloga? Ciężko powiedzieć. Trzeba będzie sprawdzić za jakiś czas. A tym czasem świeża wrzuta fotograficzna z wybranych momentów.





To zdjęcie pogiętej ręki nie jest moim popisem umiejętności w posługiwaniu się Photoshopem - tak wyglądała ręka Niny zaraz po złamaniu. Na szczęście stało się to po występie baletowym.
Parę linków do "possania":
kliknij na WYSTĘP BALETOWY NINY
kliknij na SPACER W KROPELKACH
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz