czwartek, 27 listopada 2008

Przedmieścia Helsinek.

Panowie jak obiecali, tak pracują mimo pierwszego śniegu i wilgotnego, późnojesiennego zimna. Aura nastraja na czarnobiałe myślenie i fotografie. Mury rosną, pustaki się piętrzą, a słońce zachodzi coraz wcześniej. Pocieszające jest to, że w Helsinkach tak maja większość roku :)



A śnieg...

A śnieg jak miał spaść, spadł. A panowie się nie poddali i strop wylali. Ślicznie i zimno - Skandynawia troche się nam zrobiła.

środa, 19 listopada 2008

Szron na stropie

Szare, betonowe pustaczki i proste, metalowe zbrojenia polukrowane delikatnym szronem, podane na sosnowym dymie ze świeżego ogniska. Oto widok godny budowy pod lasem. A panowie się nie łamią, panowie pracować będą nawet jak spadnie lekki śnieg. Tak przynajmniej się zarzekają. Trzymamy ich za słowo.



wtorek, 11 listopada 2008

Wizja Lokalna

Przy okazji urodzin Ninki i Polki zawitaliśmy na budowę w większym rodzinnym gronie. Dziadkowie byli po raz pierwszy. Było to dla nich szczególne przeżycie, bo w końcu przyszło im się zmierzyć twarzą w twarz (no morze "w mur") z faktem, że dom w którym mieszkali prawie 50 lat nie istnieje. Przyszli dopiero teraz, żeby nie patrzeć jak stary budenek umiera, tylko jak rodzi się nowy.
A rodzi się całkiem sprawnie. Wylewki pod podłogi w piwnicy i mury pod pierwszy strop gotowe. Zarys przestrzeni widoczny. Dużo jeszcze pracy ale ciepło się nam się gdzieś tam w środku robi, bo coraz łatwiej sobie wyobrazić jak to będzię wyglądać. Diabeł co prawda tkwi w szczegółach, ale z przyjemnością się z nimi zmierzymy, bo ogół wygląda zachęcająco.



wtorek, 4 listopada 2008

Wyszliśmy z dołka!

I to w jakim stylu! 3 tygodnie i budowa wyszła ponad ziemię i doszła większością ścian do parteru. To się nazywa tempo. Pan Paweł - szef budowy (w czerwonej czapeczce) zaklina tylko pogodę. My razem z nim. Jak narazie jest nieźle, a ostatni weekend ze swoimi temperaturami rzędu 24C w słońcu wręcz przypominał letnie wakacje, a nie czas Wszystkich Świętych.
Tylke te pożółkłe i w większości opadłe liście ostrzegają, że największą górę optymizmu przysypie kiedyś śnieg. Oby sypał już na dach.