poniedziałek, 25 stycznia 2010

Jak dziecko w kąpieli.


Nie możemy się przyzwyczaić do tych chwil bezstroski, które nas dopadają ostatnio. Niby nie ma ich zbyt dużo, ale ciężko nam się przestawić z trybu walki na tryb cieszenia się. Ciągle coś widzimy i ciągle coś próbujemy zrobić. A tu trzeba być czasami jak dziecko w kąpieli. Powyżej najlepszy przykład i wzór do nauki. Jeremi w swoim żywiole.

Przy okazji pierwsze wideo na blogu :)

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Weekend z dziećmi.



Stan zimowego oblężenia się wzmógł. Dzieciaki przeziębione. Małemu "idą zęby", więc leje mu się z nosa. Mała ma jakieś powikłania po ostatnim przeziębieniu i trochę nie dosłyszy. Efekt - cały weekend w domu. W sumie miło. Dawno tak się nie wygłupialiśmy z Ninją i nie ganialiśmy z Jeremim. Na dworze mróz - w domu emocjonalna odwilż po intensywnym budowlanym wysiłku. Na zdrowie.







Zima. Ładna - co zrobić.

Zima dopisuje w tym roku. Śniegu po kolana. Przewaliłem w ten weekned z 2 tony przed domem. Podjazd do garażu, miejsca do parkowania i chodnik - kilkanaście razy. Jak patrzę na te pryzmy co je przerzuciłem, to wydaje mi się, że tyle to nie spadło całej poprzedniej zimy w Warszawie. Przynajmniej jakieś ćwiczenie fizyczne poza spacerami z psem nocą. No i pięknie jest.










piątek, 8 stycznia 2010

Koniec...



...2009 roku. Roku Jeremiego, budowy, kryzysu, wykończenia od wykończenia, przeprowadzek, pożyczek, terakot, rachunków, niechcianych kompromisów, braku czasu, życia na krawędzi a czasami i poza. Roku, który zakończyliśmy pierwszymi Świętami w nowym domu. Koniec.
Teraz czas wreszcie się nacieszyć owocami tego wysiłku. Amen.