sobota, 14 sierpnia 2010

Komunia - czyli powrót






No dobra. Otrząsnęliśmy się po wiosennym nawale wydarzeń. Działo się. Dawno nie było newsów i fot. Czasu brak. Emocje, pogrzeby, komunie, praca, awanse, wizyty i podróże. Nie do nadrobienia w blogowej formie. Lato powoli przejrzewa, a my tu z wiosną wyskoczymy na moment. Potem skok w lato. A potem zobaczymy... :)

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Staszek


"Mam nadzieję, że to zdjęcie tylko do użytku wewnętrznego? Wiesz, tak na wszelki wypadek - gdybym kandydował kiedyś na prezydenta..." żartował Staszek Komorowski po koncercie Raz Dwa Trzy w Podkowie Leśnej. Najporządniejszy facet jakiego znaliśmy. Pracowity, skromny, wielkoduszny i szczery. Wzór. Podsekretarz Stanu w gabinecie premiera RP. Wiceminister Obrony Narodowej, Mózg wielu najważniejszych dla Polski operacji dyplomatycznych. Sąsiad z Dziewanny. Mimo woli. Poznaliśmy się przypadkiem. Nawiązała się między nami a nim i jego cudowną żoną Ewą relacja, która wykraczała daleko poza wszelkie protokoły. Dyplomata, patriota, przyjaciel, ojciec. Ewa żartowała, że mogliby nas adoptować. Więc się tacy osieroceni czujemy. Chyba jak wszyscy, którzy go znali - Staszek zginął tragicznie w wypadku rządowego samolotu w Smoleńsku. Płakaliśmy. Tęsknimy. Pamiętamy same dobre rzeczy. Nie było innych. Pokój Jego Pamięci.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Ale Jajo! (Czyli żadnej foty z tym obiektem)

Pierwsza w naszym domu sałatka jarzynowa. Pierwsza też dla Ninjy. Babeczki z bitą śmietaną i jeżynami. Włada, która nie chce wracać. Czy wreszcie pierwsza Wielkanoc w nowym domu. Pierwsza podróż samochodem rodzinnym marki Fiat Punto z dwójką dzieci na taką odległość. I z Jeremim w ogóle. Pierwsze Święta od dawna tak spokojne i dalekie od pędu. Cudnie. Wiosennie. Oby tak dalej. (tylko niech nam oddadzą auto z naprawy!!!)











Trochę tragedia...

...a trochę wyzwanie. Czyli jak wszystko to wszystko. To akurat rzecz, od której mamy największy ból głowy, bo nie chcieliśmy specjalnie jej zmieniać. A okazało się, że niestety budowa wymusiła i to.

Odbudowę ogrodu!

Niby sam się dziadkom zrobił, ale miał te kilkadziesiąt lat na okrzepnięcie i nabranie charakteru. Przypadkowego, umówmy się, ale pełnego uroku, wspomnień i gotowości do użycia. A teraz za każdym razem gdy wychodzę z domu czuję się jak Neil Armstrong. Mały krok dla człowieka, wielkie wyzwanie dla ludzkości. No może dla podstawowej komórki społecznej jaką tu jesteśmy, ale wyzwanie jest. Ugór. I to nie lada. I wypuść tu człowieku dziecko w to błotko! Radość latorośl oczywiście będzie miało premium-klasse, ale taka urocza scenka jak z reklamy Actimela może być piórkiem urywającym windę naszego wątłego samopoczucia.
Słowem - czas na robotę w ogrodzie! Wspomnijcie tylko zdjęcia z ogrodu Ewy i Staszka Komorowskich z wpisu sprzed roku, żeby zrozumieć nieszczęście estetyczne, z którym walkę musimy stoczyć by odzyskać pewną równowagę. Wystrój domu przy tym to niczym obecnie ustępujący prezydent: pan Pikuś.





piątek, 2 kwietnia 2010

Się skończyła...

Zima się definitywnie skończyła. Żegnamy ozięble! Ostatnie spojrzenie na ten śliczny kataklizm jakim była w tym roku ta pora i zmiana tematu!



Zimowe wejrzenie kota.


To stało się z komórką sąsiada gdy osunął się na nią "lekki puch" z dachu.



Ładnie, ładnie, ale wolę nudne lato...

wtorek, 16 marca 2010

Imieniny Kazia




Cieszymy się, że mogliśmy pomóc dziadkom zrobić imieniny Kazia.
Wszystkiego dobrego.

poniedziałek, 15 marca 2010

Nowa Lokalna Tradycja










Znowu nie było czasu na pisanie, fotografowanie i publikowanie. Roboty w robocie moc, Jeremi się przestawił na wstawanie o 5.30, Oleńka koncertuje, a sił jakby mniej w związku z przedłużającym się pobytem zimy. To wszystko powoduje niechęć do patrzenia w monitor.
A życie jednak płynie. W międzyczasie powstała taka Nowa Lokalna Tradycja śniadań sąsiedzkich. W każdą niedzielę, rotacyjnie zasiadamy u kogoś z lokalnego bractwa i obżeramy się. Zazwyczaj lecząc niedomagania wynikłe z nadmiernego sobotniego spożycia. Okazuje się, że z ludźmi, których widywaliśmy zazwyczaj na imprezach, można porozmawiać na zgoła inne tematy niż przy wódce co wprowadza pewien powiew świeżości w wydawało by się zastałe relacje. Można przy okazji wykazać się inwencją kulinarną.
Jest tylko jeden problem wynikły z chwilowego, mamy nadzieję, wyżu ambicji - nieustanne podnoszenie poprzeczki w tworzeniu menu. Nic na prosto. Oczywiście nie można odmówić temu pewnych zalet z punktu widzenia gości, ale jak na nas teraz padnie, to będziemy mieli chyba coś na kształt próby generalnej przed chrzcinami Jeremiego. No... a to już inny temat...

piątek, 5 lutego 2010

W malowanej piwnicy...


Zdolne, no zdolne... prawda? :)
Przy okazji pianino po strojeniu okazało się bardzo dobrze brzmiącym instrumentem. Już nie tęsknimy za poprzednim. Elektrycznym.

wtorek, 2 lutego 2010

"Leniwe" weekendy :) part 3 - Babcie

Hanka dobiła do 77 urodzin. Wynik godny uczczenia. Tak też się stało. Ziemowita gościła babcie dwóch pokoleń. Pozdrawiamy.


Babcia Grażynka i Jeremi.


Babcia Hanka (77) i Jeremi.

"Leniwe" weekendy :) part 2

Zakłócanie poczucia równowagi i pokonywanie grawitacji jest ulubioną rozrywką każdego dziecka. I niektórych rodziców. Bawmy się więc :)




Żadne dziecko nie zostało uszkodzone w trakcie robienia tych zdjęć.
Nie próbujcie tego w domu. Aktorzy na zdjęciach są profesjonalistami
i posługują się odpowiednim sprzętem. :)

"Leniwe" weekendy :) part 1

W ten weekend nic nie zrobiliśmy przy domu. Za to bawiliśmy się z dzieciakami, przyjmowaliśmy gości i spacerowaliśmy. Byliśmy nawet na ur. Róży, o czym w innym odcinku :)
Tyle rodzinnych fotek czasneliśmy, że się nie zmieszczą w jednym poście. No to podzielimy. :) Na zdrowie!



a to mała Maja Bartos :)


znowu Maja, jakby co...

plażowy "setup" wózka przyda się i w zimie